środa, 12 listopada 2014

Prezenty z DM :)

Witajcie :*

Właśnie dostałam paczkę od mojej kuzynki z Niemiec a w niej:


Niestety nie mam możliwości samodzielnego wyjazdu do drogerii jednak kuzynka mieszkająca w Niemczech zrealizowała moją listę zakupów i w ten oto sposób stałam się posiadaczką:

1. Balsamu pod prysznic Balea
2. Żeli pod prysznic Balea
3. Szamponów oczyszczających Balea
4. Toniku matującego do twarzy Balea
5. Żelu myjącego do twarzy Balea
6. Płynu do demakijażu oczy Balea
7. Chusteczek do demakijażu Balea

Jednym słowem. WIELKI TESTING CZAS ZACZĄĆ :)

sobota, 8 listopada 2014

Ulubieńcy października.

Witajcie :*

Dziś przychodzę do Was z moimi ulubieńcami tego miesiąca. Nie ma ich co prawda zbyt dużo jednak znalazłam kilka perełek o których chce Wam opowiedzieć.


1. Lirene stop rogowaceniu, krem maska do stóp. Mam dość problematyczne stopy które dość często się odparzają i ulegają nadmiernemu rogowaceniu. 30% mocznika w kremie zmiękcza naskórek i sprawia że stopki są gładkie. Nigdy nie miałam takich ładnych stóp używając tylko samego kremu w połączeniu z bawełnianymi skarpetkami na noc. Absolutny ulubieniec i odkrycie roku w pielęgnacji stóp. 

2. Golden Rose, cień do brwi. Produkt spisuje się bardzo dobrze, trzyma się cały dzień na brwiach, można stopniować nim wygląd brwi jaki chcemy uzyskać, szeroka gama kolorystyczna, świetna cena 9,90, eleganckie opakowanie.  Jednym słowem polecam :)

3. Ziaja Liście Manuka, Krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc. Krem przyjemnie pachnie, odniosłam wrażenie, że zaskórniki się zmniejszyły i jest ich zdecydowanie mniej zauważyłam, że niespodzianki na twarzy są coraz rzadszą przypadłością. Krem jest dość delikatny i nie przesusza naszej skóry.

4. Essie, Fiji. Podchodziłam z rezerwą do tego lakieru ze względu na cenę jednak się skusiłam i przepadłam. Piękny rozbielony róż pasuje do każdego koloru skóry nadając jej eleganckiego wyglądu. Na wesele, studniówkę, na co dzień. Dla mnie przebija wszystkie inne lakiery i wszelakie zdobienia żelowe. Aby pokryć dokładnie płytkę potrzebujemy 2 warstwy a lakier wytrzymuje na paznokciach nawet 5 dni. 

5. Rival de loop, Hydro nawilżający krem pod oczy. Zaczynam wdrążać w swoją pielęgnacje kremy do oczu i ten będę oceniać jako pierwszy. Krem jest lekki nadaje się pod makijaż, nawilża skórę pod oczami jak i powiekę, niestety piecze w oczy jeśli zatrę się gdzieś przypadkiem i za to mały minusik bym mu dała. Cena, dostępność i skład w którym znajdziemy wiele olejów zachęcają do spróbowania i polecenia innym blogerką.

Jak wcześniej wspominałam niezbyt wiele ulubieńców mi się zebrało. Dajcie znać co w tym miesiącu zasłużyło na miano waszego ulubieńca. 

piątek, 31 października 2014

Październikowe nowości.

Witajcie :*

Dzisiaj przychodzę do Was z nowościami zakupionymi w październiku. Czekałam do ostatniego momentu z tym postem ponieważ nigdy nie wiadomo co kobiecie w ręce wpadnie. Ostatnio preferuje minimalizm i nie kupuje wszystkiego na wyrost jednak produkty które pokazuje były mi potrzebne gdyż ich poprzednicy zostali zużyci do dna.




1. Kallos, Maska czekoladowa. Znudziła mi się Latte z tej samej firmy to zakupiłam tą.
2. Biochemia urody, Olejek myjący pomarańczowy.
3. Bioliq, Serum rewitalizujące
4. Iwostin Purritin, Krem przywracający nawilżenie
5. Savon Noir
6. Blend a med pasta
7. Rękawica Kessa

Produkty poszły w ruch także mam nadzieję, że uda mi się naskrobać trochę opinii w listopadzie o tych kosmetykach i o wielu innych :)

czwartek, 2 października 2014

Ulubieńcy września.

Witajcie. Po półrocznej przerwie hihi wracam do Was z ulubieńcami września. Zbyt wielu ich nie ma lecz ostatnio zużywam wszystko co mam w domu i nie kupuje nadprogramowo kosmetyków na zapas.




1. St. Ives morelowy peeling przeciwtrądzikowy. Produkt zakupiony w Anglii. Od dwóch lat nieustannie używam peelingu gruboziarnistego z Ziaji Pro jednak będąc w Londynie postanowiłam popatrzeć za czymś innym, kobieta jak to kobieta, butelka się nudzi, zapach się nudzi i chce zmian. :) Z peelingu jestem bardzo zadowolona jest gruboziarnisty dobrze ściera co dla mnie jest ogromnym plusem, zostawia skórę delikatną z wyczuwalnym filmem (nie tłustą!) pięknie pachnie morelami. Opakowanie jest praktyczne nic z niego nie wypływa nic się z nim nie dzieję. Polecam fanką mocnych ździeraków. Nie jestem pewna ale chyba jest to odpowiednik polskiego morelowego peelingu z firmy Soraya.

2. Braun Oral B elektryczna szczoteczka Vitality. Zakupiłam ją całkiem niedawno na rossmanowskiej promocji za ok. 60 zł i szczoteczka to strzał w 10!. Zawsze myłam zęby szczoteczką manualną i płukałam płynami dentystycznymi uważając, że mam zadbane, umyte, czyste zęby. To jak ta szczoteczka czyści przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Zęby aż skrzypią od czystości.  Zaletą jest też zaprogramowany czas mycia zębów na 2 minuty, klepsydra odmierzająca czas z piaskiem w łazience poszła do śmietnika. Mam ją miesiąc a do ładowania podłączałam tylko raz. Inwestycja na lata, nigdy więcej manualnej szczoteczki!. :)

3. CK one shock. Teoretycznie jest to ulubieniec wakacji gdyż był najczęściej używanym zapachem. Słodki delikatny i dziewczęcy zapach jest długotrwały i mega wydajny. Nie jest to typowa dusząca słodycz. Posiadam tester i w przyszłości zdecydowanie też zainwestuje w kolejne.

4. The body shop malinowe masło do ciała. Do masełek z tej firmy mam słabość. A w te lato miałam słabość do zapachu malin i wszystkie produkty jakie miałam do wyboru i były malinowe brałam od razu. Masło jest znakomite. Doskonale nawilża i pielęgnuje moją skórę. Stosuje po depilacji, na noc po kąpieli smaruje nim dłonie. Nie będę się za dużo rozpisywać recenzja innego zapachu jest tu. http://backtoblackinmyworld.blogspot.com/2014/02/truskawkowe-szalenstwo-z-body-shop.html

5. Soap & Glory Scrub'em and Leave'em peeling do ciała. Produkt także przyjechał z za granicy jednak w miniaturowej wersji czego żałuję. Peeling miał ostre drobinki dobrze złuszczał naskórek na ciele. Zapach był obłędny, słodki, cukierkowy jak wszystkie produkty z tej firmy.Jednak po peelingu trzeba było nawilżyć ciało balsamem. Przed zakupem pełnej wersji powstrzymywała mnie cena ok 50 zł za opakowanie. Może kiedyś się zdecyduje na niego.

To wszystko na dziś mam nadzieję, że będziecie miały możliwość przetestowania tych produktów w przyszłości. 

A co było Waszym ulubieńcem w tym miesiącu?

czwartek, 13 marca 2014

Marcowe nowości.

Skromne, ale jak cieszące moje oko :)


MUA Undress me too
MUA Pretty Pastels


Ps. Po samych swatchach chcę więcej! :)

środa, 12 marca 2014

Zwróć uwagę na Isane.

a konkretnie na serię z mocznikiem. 

Witajcie kochane :)

Dzisiaj chciałabym Wam przybliżyć trzy produkty z firmy Isana na każdą kieszeń :).


Produkty tej firmy stosuje dość długo i ze szczerego serca mogę bardzo dużo ich polecić. Zanim sięgam po kosmetyki z wyższej półki często poszukuje czegoś równie skutecznego a tańszego bo uważam że tanie nie znaczy złe. Nie kieruje się też wyglądem opakowań bo one potrafią okrutnie zmylić człowieka. Tak jest i w tym przypadku. 

Zacznijmy od żelu pod prysznic.




Jak wspominałam w ulubieńcach lutego produkt bardzo dobrze nawilża. Po użyciu tego żelu nie muszę stosować balsamu do ciała co było dla mnie dosyć dużym zaskoczeniem gdyż rzadko jest to możliwe. Zapach delikatny, konsystencja dość gęsta, sam żel dobrze się pieni. Skład jest dość przyjazny brak parabenów i innych szkodliwych substancji to kolejna jego zaleta. Wszędobylski SLS to jedyny jego minus. Dostępność w każdym Rossmannie i jego cena ok. 5 zł jest przywoita. Bardzo chętnie wrócę do tego produktu.


Po żelu czas na krem.



Zużyłam już trzy tubki  i zawsze do niego powracam z sentymentu i faktycznego działania. Krem radzi sobie z przesuszonymi dłońmi. Nawilża, regeneruje nasze łapki, odżywia i przeciwdziała przesuszaniu. Idealny na zimę, zostawia delikatny film na skórze co może niektórych drażnić. Zapach typowy dla kosmetyków z mocznikiem. Stosowany na noc z rękawiczkami działa cuda. Tutaj naszej Isance wkradły się brzydkie parabeny bez których produkt byłby lepszy. :) Krem jest gęsty dzięki czemu jest wydajny, z opakowaniem nigdy mi się nic nie stało najgorsze jest wydobycie resztek produktu, rozcinanie i inne tego typ zabawy. Jednak podsumowując za taką cenę działanie jest znakomite. 


A na koniec balsam do ciała




Jest to produkt o którym także wspominałam w ulubieńcach lutego. Jak już wcześniej pisałam nie mam suchej skóry więc nie mogę stwierdzić czy poradzi sobie z przypadkami ekstremalnymi. Balsam jest tak uniwersalny, że stosuję go od pięt do całego ciała. Wygładza i nawilża nasze zalatane stópki, po goleniu łagodzi podrażnienia, na całe ciało działa silnie nawilżająco i pozostawia naszą skórę miekką. W połączeniu z dobrym peelingiem efekty są świetne. Balsam ma gęstą, tępą konsystencje, trochę trzeba się napracować aby go wmasować w ciało, utrzymuje się na dość długo dlatego polecam użycie jego na noc i na zimę, na lato może być za ciężki. Systematyczność z tym balsamem zapewnia nam wdzięczność naszej skóry i jej zdrowy wygląd.

To wszystko na dziś mam nadzieję, że zainteresowałam Was którymś produktem. 
Używacie kosmetyków Isany? Coś polecacie?

czwartek, 6 marca 2014

O płynie do higieny intymnej słów kilka.

Witajcie kochane :)

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić produkt z którym zdradziłam Lactacyd dożywotnio!.
Mowa o  płynie do higieny intymnej Facelle.


Co mówi producent?  

Wyjątkowo delikatny płyn do higieny intymnej.
Nie zawiera mydła. Opracowany specjalnie do codziennego mycia i pielęgnacji strefy intymnej, optymalnie dopasowany do jej pH.
Płyn nadaje się również do delikatnego mycia całego ciała.

Zoom na skład


Co myślę o tym produkcie?
Delikatne substancje myjące z wieloma ekstraktami to coś co każda z nas powinna poszukiwać do higieny intymnej. Dobry skład, cena śmieszna bo około 4 zł w  każdym Rossmannie pozwala i zachęca do kupna. Występują 3 wersje jednak nie różnią się zupełnie niczym jeśli chodzi o działanie czy składniki aktywne. Żel nie podrażnia, ma neutralne pH. Nic po nim nie szczypie i nie piecze. Kolejnym jego plusem jest także uniwersalność. Mój partner myje nim całe ciało czasem i włosy, a ja szoruje pędzle. Zapach jest delikatny, jednak wyczuwalny. Lubię produkty tanie i wszechstronne nie jestem tego zdania, żeby kupować coś drogiego bo tanie jest złe. Polecam, polecam, polecam.